Strona 1 z 6. Przejdź do listy tematów Życie uczuciowe. Byłam z facetem 5,5 roku. Szmat czasu. Mieszkaliśmy już nawet razem, mieliśmy jakieś plany na przyszłość, ale kilka dni temu Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. Dziewczyna mnie zostawiła gdy dowiedziała się że jestem zadłuzony Kocham ją bardzo, jesteśmy razem 5 lat a ona chce mnie zostawić bo jestem trochę zgred ;/ zrzędze i nic mi nie pasuje, czepiam się o wszystko, o to ze talerz nie domyty, a to ze skarpetek Gość vegito. Goście. Napisano Kwiecień 12, 2008. Witam wszystkich, Niedawno moja dziewczyna mnie zostawiła, byliśmy razem już 10 miesięcy, z czego 4 we wspólnym mieszkaniu, a wcześniej Witam nazywam sie Maciek mam 21 lat.Mam wielki problem dziewczyna zostawila mnie po ponad 3 latach,a powodow jest duzo raz mowi tak raz tak.Pierw powiedziala ze niewie czy mnie kocha ostatnio udalo mi sie do niej dodzwonic od jej mamy z telefonu bo ode mnie nie odbiera,zapytalem czy mnie kocha to mowi ze nie chce o tym rozmawiac.Za drugim razem mowila ze jest zla o to ze nie odbieralem Odp: Zostawiła mnie bez powodu. T-28 napisał/a: No tak, odwieczny problem, faceci cenią sobie spokój i stabilność, a kobiety kochają emocje. Z tego, co piszesz w Twoim związku było stabilnie, aż słodko. I dla Ciebie, co zrozumiałe, był to ideał związku, dla niej niestety nie, ewidentnie brakowało jej emocji. . Trudno było nie spodziewać się linczu, tym bardziej, że w tym wątku odpowiedzi udzieliły niemal same kobiety, ale chcę wyjaśnić jeszcze pewne wątpliwości. Mimo tego, że wyrok został już właściwie wydany i postawiono tu na mnie krzyżyk. Studiuję dziennie (wspierają mnie rodzice), czasami w wolnych chwilach dorabiam sobie w związku z moim hobby. Niestety, na chwilę obecną jest technicznie niemożliwe bym pracował na pełnym etacie i zarabiał lepsze pieniądze. Dziewczyna dobrze o tym wiedziała, nie ukrywałem przecież przed nią tego. Skoro – jak tu mówicie – nie jestem jej w stanie zapewnić stabilizacji, to po co w takim razie ze mną jest? I była przez cztery miesiące? Bawiła się moimi uczuciami, czy jak? Jest dorosłą kobietą i chyba powinna wiedzieć, czego chce, prawda? Co za problem powiedzieć w pierwszych tygodniach znajomości: „wydaję mi się, że to nie ma sensu, chcę się ustatkować i potrzebuję faceta, który pozwoli mi spokojnie myśleć o przyszłości”. Czy to takie trudne? Tyle tylko, że ona mówiła mi, że na tą chwilę nie planuje zakładania rodziny, a dzieci „to może za kilka lat”. Być może to tylko czcze gadanie, być może mówi tak MI, ponieważ nie uwzględnia akurat mnie w swoich ‘rodzinnych planach’, ale tak mówi. Co do faktu nastrojów. Zastanawia mnie taka sytuacja. Gdyby, któraś z Was, tak obrzucająca mnie mięsem, poznała miłego faceta i była nim zainteresowana, a także gdyby wiedziała, że spodobała się jemu. Spotkała się, raz, drugi - było by bardzo udanie. I na kolejny raz szykowała się rozpromieniona, z uśmiechem na ustach, od kilku dni go nie widząc. I gdyby doszło do spotkania, lecz zamiast odwzajemnienia Waszego uśmiechu i pozytywnego nastroju, zobaczyłybyście jego zbolałą minę, pełną fochów i dziwnej irytacji. Każda z Was zastanowiłaby się, czy w ostatnich dniach nie zrobiła czegoś, co mogłoby tłumaczyć jego zachowanie. Czar pryska, Wasze pozytywne emocje zostają stłamszone przez wątpliwości. Jest Wam przykro. Pytacie się, w sposób delikatny, czy wszystko jest w porządku. „Tak”, „Ok”, „Nie zadawaj mi takich pytań” – słyszycie w odpowiedzi. Nie naciskacie, choć widzicie, że jego mina sugeruje coś zgoła odmiennego. Tak wygląda niemal całe spotkanie. W związku z tym, że jednak bywało lepiej, dajecie temu szansę. I znowu jest cudownie, by potem znowu było podobnie. Jak byście się czuły z taką zmiennością nastrojów? Bo ja w takiej sytuacji miałem ogromny mętlik w głowie i byłem totalnie zdezorientowanym. Oczywiście, zdarzają się gorsze dni, tym bardziej kobiecie. Rozumiem to. Ale chyba nie z taką częstotliwością i sinusoidalnością? Być może są też jakieś sprawy, o których nie może mi powiedzieć, bo jest trochę za wcześnie, żeby się tak otwierać. Ale czy nie można powiedzieć, że np. „to moje sprawy rodzinne”, albo „osobiste”, ale „wiedz, że to nie ma związku z nami”? Nie byłoby wtedy tematu. I jak byście się czuły, gdyby z rozmów z tym poznanym facetem, ukształtował Wam się obraz miłego, spokojnego gościa, który ma zasady, które cenicie. Wiem, że co innego, by uwierzyć w takie historie facetowi, jak dziewczynie, ale ona zrobiła nimi na mnie wrażenie. „Brzydzę się zdradą, nie mogłabym rozbić rodziny, nie mogłabym być z kimś tylko dla pieniędzy, nie miałabym sumienia, żeby kogoś perfidnie okłamać, nie flirtowałabym z innym facetem, gdybym kogoś miała”. A potem czytam coś, co poddaje w wątpliwość sporo z tego, co mi o sobie mówiła. Wyjazd z żonatym i kasiastym gościem na noc, kiedy spotykała się ze swoim ostatnim chłopakiem, czy wyrażanie chęci na spotkanie z zajętym gościem (o czym wiedziała), który nie ukrywał, że chce się z nią spotkać tylko na seks. Nie rozliczam ją ze przeszłości. To raczej próba rozliczenia jej z tego, co mi powiedziała i co pozwoliło mi ukształtować sobie obraz właśnie takiej osoby, z jaką chciałbym być. Odnośnie czytania wiadomości. Oczywiście, przyznaję się bez bicia, że jestem winny. Zapewne i tak żadna z Was w to nie uwierzy, bo pomyśli, że się tu wybielam, ale to istotna kwestia. Na początku naszej znajomości, usłyszałem od niej ZAPEWNIENIE, że nie ma przede mną żadnych tajemnic. Powiedziała, jakie ma loginy i hasła i że ‘proszę bardzo’, wielokrotnie wpisując je przy mnie, a nawet karząc mi je wpisywać, żeby jej ‘coś sprawdzić’. Ode mnie usłyszała podobne zapewnienie i gdyby w tym momencie trzepała mi maila, czy facebooka, a ja bym się dowiedział, to zapytałbym ją jedynie spokojnie, czy zrobiła to z ciekawości, czy coś było na rzeczy, że postanowiła to zrobić. Nie miałbym pretensji. Nie znalazła by tam jednak nic, co mogłoby sprawić jej jakąś przykrość, bo nic tam takiego nie ma. A teraz jest żal, że postanowiłem z tego przyzwolenia ‘skorzystać’. Tym bardziej się dziwie, że pozwoliła sobie napisać o mnie negatywnie, mając świadomość, że mogłem to przecież sprawdzić. Skoro mimo wszystko nie spodziewała się tego, że to zrobię, to po co takie słowa? Po co te puste zapewnienia? Nikt jej przecież nie naciskał. Miałem przed nią kilka dziewczyn i za każdym razem respektowałem ich prawo do prywatności. Widziałem jednak po ich zachowaniu, że bez sensu byłoby gdybym miał ochotę je sprawdzać. Po co, skoro widzę, że dziewczynie dobrze ze mną, że jest szczęśliwa, że sama z siebie wyraża ochotę na spotkania (a nie tak jednostronnie jak obecnie)? Dziwi mnie także to, że niektóre z Was tu piszących i wojujących ze mną mieczem moralności, wypowiada się bez okazywania zbulwersowania w tematach, w których jeden czy drugi koleś przyznaje się, że z jakiś powodów naruszał prywatność swojej dziewczyny. Trochę konsekwencji.

dziewczyna mnie zostawila co robic